Wystawa "prolog"

2010-06-01

Wystawa
Otwarcie wystawy „prolog"absolwentów, studentów Profesora Ryszarda Osadczego Dziekan Wydziału Grafiki Europejskiej Akademii Sztuk w Warszawie
Wystawa trwa od 8.06 - 23.06.2010 / pn-pt w godz. 11-18/                                     
oraz druga odsłona wystawy w Bibliotece Publicznej w Dzielnicy Praga Południe m.st. Warszawy ul. Meissnera 528.06.2010/poniedziałek/godz. 18 do 30.08.2010/poniedziałek/ do godz.16

 

 Ryszard Osadczy - Maestro!

            Profesjonalistom ze środowisk akademickich {profesorom, sudentom, "docentom", absolwentom, od Krakowa przez Katowice, Częstochowę po Warszawę), zapewne znane jest nazwisko Osadczego.Ale pytanie: dlaczego nie jest  znane Polakom, szerokiej publiczności? Tworzy on tyleż cudownie, co i prawdziwie, od lat wielu sztukę najwyższych lotów. Oniemiałem, kiedy  zobaczyłem w Cydateli Warszawskiej (owszem, "słynnej", historycznej katorżni patriotów polskich) człowieka niewielkiego wzrostu, energicznie poruszającego się, o przyjaznym, mądrym spojrzeniu i sympatycznym uśmiechu, który co i raz wyciąga nową potężną księgę pełną zdjęć i tekstów. Przeznaczyłem na to spotkanie z artystą uczącym w Europejskiej Akademii Sztuk (działającej na terenie Cytadeli) dwie godziny, za ścianą jego studenci pracowni graficznej coś tłuką na maszynach, a tu widzę kopalnię autentycznego, cudownego materiału o życiu i twórczości, myśleniu o sztuce, tudzież pedagogii z nią związanej. Może i tygodnia by nie starczyło na spotkania, rozmowy, poznawanie ogromu prac, poglądów, teorii i własnych innowacyjnych koncepcji autora. Te księgi to jeszcze nie publikacje wydawnicze (choć niemało w nich druków prasowych), ale proszą się o to, bo to dokumenty, księgi nieustępliwej walki o sztukę prawdziwą, tudzież o warunki niezbędne dla jej trwania, także na niwie kształcenia na każdym poziomie, w tym i najwyższym, akademickim, nauczycielskim (patrz: nota biograficzna). To ogromna, profesjonalna, wypełniona mądrym, gruntownym myśleniem o sztuce dokumentacja, a może i biblioteka, na trwałość.

            Sam mówi o sobie po prostu, że jest grafikiem i malarzem. A już te dwie godziny pierwszej mojej rozmowy z nim udowodniły mi, że to schemat, bo przecież on jest ponad wszystkimi schematami i ponad wszelkim podziałem, rozróżnianiem. Wielu "wykształconych"  grafików porzuciło ten ciężki, mozolny trud, wymagający najwyższego profesjonalizmu warsztatowego, nie mówiąc a talencie, wytrwałości, sile ducha i ręki, a jeszcze o rynkowych szansach, które dziś nie są zbyt obiecujące. Osadczy nie mógł tego trudu porzucić, ma duszę mistrza, zwierzchnika, który doskonale wie - i sam to wspaniale, pięknie, gruntownie i odkrywczo, nowocześnie swoją twórczością udowadnia - że nie ma i nie będzie sztuki prawdziwej, najprawdziwszej, bez poznania i opanowania warsztatu i podstaw graficznego myślenia, wymagającego wyobrażni większej, co najmniej dwutorowej, a może i dwubiegunowej, podskórnej i zarazem zewnetrznej, widokowej, okołoziemsakiej, dla innych, dla Ciebie wyobrażonej, podanej, jako prawdziwość, niekoniecznie piękną, ale w połączeniu z prawdą, biorącą się z dobrego, władczego ducha i władczej ręki, zawsze przemawiającą.

            Otóż on jest dobry, genialny we wszytkim, co robi. Nie da się tego opisać w jakimś wstępie do katalogu, ani w publikacji prasowej. Już z tych pierwszych dwóch godzin  nagrania mógłbym go cytować bez przerwy na wiele stron zapisu drukowanego. Byłaby książka, księga dokonań i nauk, w tym odkryć teoretycznych i praktycznych na dziś i dla przyszłości. On o każdej pracy swojej, a ma ich ogrom, tysiące graficznych, malarskich, ściennych, witrażowych, zawsze w najtrwalszych technikach wykonanych, potrafi i lubi opowiadać szczegółowo, bo z każdą jego pracą wiąże się jakieś zdarzenie, doświadczenie, przygoda, przeżycie, konkretna osoba,  nowy eksperyment, odkrycie. Wszystko zachowane w żywej pamięci i utrwalone na zawsze, pięknie i szlachetnie. Bo sztuka nie może być pustką, "sztuka jest autorealizacją mojego ja, dla Ciebie", co przenosi się, przekłada także na pojmowanie roli i powinności mistrza pedagogii (kiedy w częstochowskiej WSP intryganci, zazdrośnicy donosili rektorowi uczelni, że Osadczy chce zakładać Akademię, to na ich uwagi, że tu kształci się tylko nauczycieli, odpowiedział krótko: my tu kształcimy aż nauczycieli!)     Ale nie starcza jednego zdania autorskiego dla uchwycenia "credo" Osadczego.

            Wymyślił np. ideo-technikę "rysunek ogniem" i stworzył wielki cykl grafik-znaków pt. "Przenikania, symetria", i dzieli się tym, naucza tego, opisując, przedkładając koncepcję teoretycznie, technicznie, metodycznie i - owszem - metafizycznie!. Nazwał to Heliograwiurą. Wydaje się, że to żenienie ognia z wodą. Autor sam postawił sobie pytania: jak pogodzić ogień z konkretnymi myślami, jak rysować ogniem artystyczne idee? Ale on to robił sam doświadczalnie, próbując żywego, rozpalanego ognia, jako ogniste etiudy, przestrzenne akcje, rejestrowane na czułej błonie. I dopowiada o tym doświadczeniu: to były autosesje fotograficzne, obserwacja i analiza, porównania i zestawienia. "Zobaczenie obrazów okiem wewnętrznym poprzez osobisty Trygon Powietrza umożliwiło zmaterializowanie myśli, realizowanie idei".  To zdanie metafizyczne, ale mistrz dodaje dla Ciebie, stwierdza, że rysowanie ogniem, tworzenie kompozycji o określonym znaczeniu jest możliwe, a ich graficzny obraz staje się obrazem przenikania się żywiołów, oraz ich symetrii. Jeszcze obszerne, opisowe definicje przenikania i symetrii, jeszcze poetycka metafizyka ognia i przeróżne inne opisy eksperymentalnych działań, technik i myśli z tym związanych, cały cykl ognisty, niesamowity, płomienny. "Ja nie rysuję ognia, rysuję ogniem (...). Dedykuję Hiroszimie, oddaję hołd ludziom dotkniętym tragedią napromieniowania. Nie chodzi mi o rany zewnętrzne, które do dziś się nie zagoiły i nigdy nie zagoją, pozostają rany duchowe, moralne, wewnętrzne. Pozostał zamknięty obwód ze swoim epicentrum, w którym człowiek stał się ogniem i powietrzem.  "Żywioł ognia", "Znak czasu" - płonący człowiek, płonący krzyż, płonący duch (z opisem technicznym: rysunek ogniem + druk cyfrowy). "Istotą jest wyzwalanie obrazów zewnętrznych zobaczonych okiem wewnętrznym. Istotne znaczenie ma poszerzanie działań o ingerencję autorską, niezbędną w posługiwaniu się technikami eksperymentalnymi w celu zwiększenia ekspresji obrazu".

            Poddaję się, w tym momencie absolutnie muszę to zrobić, czyli skończyć (bo za dużo, a może i dla niektórych nie za dużo jeszcze należałoby o tej oceanicznej, głębinowej duszy napisać). Bo tu Ocean, sztuka z oceanicznej głębii, a nie z falującej, bałwaniącej się powierzchni. I myśl mistrza, pedagoga: "Percepcja zjawisk, szkice koncepcyjne, eksperymentowanie warsztatowe, intuicja i jej rozbudzanie, winny w sumie przyczynić się do otwarcia przed studentami pięknego świata grafiki, rozwoju osobowości". A jeszcze jego olejne pejzaże ("wodę, tę gładź muszę namalować tak, żeby ona była mokra i miała odbicie"), setki portretów osób, bliskich i publicznych, wielkie, pięciometrowe witraże w kościołach (własną techniką i ręką swoją wykonał np.wizerunek św.Kolbego, złożony z tysięcy szkiełek własnoręcznie, precyzyjnie malowanych i ołowiem spajanych tak, żeby i charakterystyczne okulary - co było bardzo trudne - "zagrały" w ogromnej, mozaikowej kompozycji).

            Sztuka polega na ukryciu sztuki (Ars est celare artem) - taką zasadą kierowali się mistrzowie renesansu, tworząc dzieła najwyższej próby. Czyli miarą artystycznego kunsztu jest brak śladu twórczego mozołu. I na odwrót: bez mozołu, bez trudu, bez opanowania warsztatu i bez myślenia - nie ma dobrej, prawdziwej sztuki. To przesłanie przekazuje adeptom i miłośnikom sztuki Maestro Osadczy.

                                                                                              Hugon Bukowski    

           

           


W tym tygodniu polecamy